Królewiec zamiast Kaliningradu. Polacy w Prusach Wschodnich

Na początku maja, w rosyjski „dzień zwycięstwa”, rządowa Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej, urzędująca w Warszawie, podjęła decyzję o zmianie nazwy „Kaliningrad” na „Królewiec” w języku polskim.

  • Tulkojums latviski pieejams šeit.
    Русский перевод доступен здесь.

„Fakt nazwania dużego miasta położonego blisko granic Polski imieniem Michaiła Kalinina, zbrodniarza współodpowiedzialnego m.in. za decyzję o masowym wymordowaniu Polaków (zbrodnia katyńska), ma w Polsce emocjonalny, negatywny charakter” – w ten sposób to gremium uzasadniło swoją rekomendację. Temat wzbudził gorącą dyskusję w Internecie, także wśród polityków. „To już nie rusofobia, to proces graniczący z szaleństwem, to co się dzieje w Polsce” – stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, zaś Dmitrij Miedwiediew napisał na Twitterze z o „Polskich rusofobach, którzy chcą uczyć wszystkich historii”. Udajmy się w podróż śladami Królewca.

„Kaliningrad jest czeski. Polacy i Czesi prześcigają się w żartach”, takie tytuły można było znaleźć w polskim Internecie jesienią zeszłego roku, gdy w Czechach pojawiły się pomysły na aneksję obwodu kaliningradzkiego i uzyskanie „upragnionego dostępu do Morza Bałtyckiego” przez to państwo. Na oficjalnym koncie Internetowym „Kralovca” (czeska nazwa Kaliningradu) ogłoszono w pewnym momencie, że 98% mieszkańców Kaliningradu zagłosowało w referendum za przejęciem obwodu przez Czechy i za powrotem historycznej, czeskiej nazwy, nadanej tak na cześć króla Przemysła Otokara, założyciela Królewca (po niemiecku „Königsberg”, stąd litewska nazwa „Karaliaučius” i łotewska „Karaļauči”, choć Łotysze używają także formy „Kēnigsberga”). Było to oczywiste nawiązanie do lipnych referendów przeprowadzonych na Krymie i w Donbasie. Niektórzy, jak niżej podpisany, zaczęli wysyłać do czeskich knajp w Warszawie pytanie, czy obok „knedliczków” czy „utopenców” będzie można tam zjeść tradycyjne „królewieckie klopsy”, popularne w Niemczech do dziś, czy skosztować „królewieckiego marcepanu”. Można by o to samo zapytać ryskiego „Szwejka”.

Ten polsko-czeski trolling spodobał się także na Litwie, która miałaby spory tytuł do regionu Królewca.

● Замок и памятник императору Вильгельму. 1890.
● Замок и памятник императору Вильгельму. 1890.

Aż do 1945 roku na terenie północnej części Prus Wschodnich mieszkała duża grupa protestanckiej ludności litewskiej, zwanej po litewsku „lietuvininkai” (żyli tam co najmniej od XVI wieku, gdy Prusy Książęce, kiedyś państwo Zakonu Krzyżackiego, przeszły na protestantyzm; podobnie południową część Prus aż do II wojny światowej zamieszkiwali Mazurzy, którzy wyznawali religię luterańską, ale mówili językiem zbliżonym do polskiego). Ludzie ci zostali w większości wypędzeni w 1945 roku wraz z ludnością niemiecką, zaś takie miasta jak Tylża czy Ragneta, ważne dla litewskiej tożsamości narodowej (wydawano tam w latach 1883-1886 wspierające litewskie odrodzenie narodowe pismo „Aušra”, założone przez doktora Jonasa Basanavičiusa; co ciekawe pod analogiczną nazwą funkcjonowało w pierwszej połowie XX wieku stowarzyszenie Polaków Rygi), stały się „Sowieckiem” czy „Niemenem” (tutaj duża niekonsekwencja polskiej komisji nazewniczej,

nie możemy już co prawda pisać „Kaliningrad”, ale wciąż mamy używać takich nazwa jak „Sowieck”

czy „Czerniachowsk”).

Bojerowe Mistrzostwa Europy w Angerburgu w III Rzeszy (obecnie polskie Węgorzewo na Mazurach). Zawod...
Bojerowe Mistrzostwa Europy w Angerburgu w III Rzeszy (obecnie polskie Węgorzewo na Mazurach). Zawodnicy łotewscy z delegacją polską podczas zawodów. 1936 rok. ● Чемпионат Европы по буерному спорту в Ангербурге в Третьем рейхе (ныне польское Венгожево на Мазурах). Латвийские игроки с польской командой во время соревнований.

Historia związków Królewca z Polską i Litwą sięga co najmniej słynnego Hołdu Pruskiego z 1525 roku, który upamiętnił w XIX wieku polski malarz Jan Matejko. Był to hołd lenny złożony królowi Polski Zygmuntowi I Staremu (za rządów jego syna przyłączono do Rzeczypospolitej Inflanty) przez Albrechta Hohenzollerna, „księcia w Prusach”, który odbył się w Krakowie. Wcześniej Prusy Zakonne zostały przekształcone w Księstwo Pruskie będące lennem Królestwa Polskiego. Panowała tutaj religia protestancka, inaczej niż na sąsiedniej Warmii, która była księstwem biskupim i aż do 1773 roku nie mogły się tam odbywać nabożeństwa ewangelickie (w tym roku lokalny kościół luterański obchodzi 250 lat od pierwszego nabożeństwa luterańskiego, które odbyło się na zamku w Olsztynie).

Widok na główne wejście Uniwersytetu "Albertyna" w Królewcu. Po lewej stronie pomnik Fryde...
Widok na główne wejście Uniwersytetu "Albertyna" w Królewcu. Po lewej stronie pomnik Fryderyka Wilhelma IV. ● Вид на главный вход Университета Альбертина в Кенигсберге. Слева статуя Фридриха Вильгельма

Podział na Mazurów-protestantów i Warmiaków-katolików utrzyma się aż do 1945 roku i będzie widoczny choćby w wynikach plebiscytu z 1920 roku, gdy zapytano mieszkańców tych ziem, czy chcą przynależności do odrodzonej Polski, tworzonej przez Józefa Piłsudskiego, czy do Prus Wschodnich, będących częścią Republiki Weimarskiej. O ile na Warmii znalazła się grupa osób, które w plebiscycie opowiedziały się za Polską, to na Mazurach w gruncie rzeczy katolicka Polska, w dodatku będąca w stanie wojny z Rosją Sowiecką (plebiscyt odbył się na miesiąc przed słynną Bitwą Warszawską, niepoprawnie zwaną czasem „Cudem nad Wisłą”, 15 sierpnia 1920 roku), budziła sporą nieufność.

W miejscowości Olecko za Polską padły zaledwie dwa głosy, stąd Niemcy nazwali to miasto „Treuburg”, a więc „wiernym miastem”.

Smutny finał historii Mazurów nastąpił w latach siedemdziesiątych, gdy ponad 100 tysięcy osób wyjechało stamtąd do Niemiec Zachodnich. Wcześniej byli często źle traktowani przez własnych sąsiadów, nazywani „Szwabami” (wulgarne określenie Niemca), „lutrami”. Do dziś jest to bolesna sprawa, jednak nadal na Mazurach funkcjonuje kościół luterański, ma swoje marzenia, ambicje, plany. Z okazji 500 lat reformacji udało mi się odwiedzić te tereny, powstał z tego dwuczęściowy reportaż dla „Przeglądu Bałtyckiego”.

A Królewiec?

Wbrew temu co zdaje się sugerować komisja z Warszawy, on już nie istnieje. Nie został po 1945 roku pieczołowicie odbudowany jak Gdańsk, zresztą do tego miasta Polacy mieli ogromne serce, a po II wojnie światowej wciąż mieszkała tam Polonia Gdańska. Dla Rosjan, którzy przyjechali na te tereny, miasto nie miało żadnego znaczenia sentymentalnego. Może, gdyby trafiło do Litewskiej SRR, podobnie jak Kłajpeda, jego los byłby inny. W wyniku wojny i późniejszych zaniedbań stało się  jedną wielką ruiną, co ciekawie opisuje niemiecka dziennikarka, autorka tekstu „Z powrotem do Königsbergu” Inna Hartwich.

W 1967 roku nasza szkoła zorganizowała wycieczkę uczniów na Litwę, która zahaczyła o Kaliningrad. Wrażenia trzynastoletniego dziecka były szokujące. Coś podobnego widziało się tylko w sowieckich filmach o wojnie. Powojenne ruiny nietknięte ani ludzką ręką, ani łopatą... Wśród ruin, gdzieniegdzie piękne kamienice, perły architektury

– wspomina w rozmowie z LSM Beata Surgoft, Polka z Rygi, której nazwisko, jak głosi przekaz rodzinny, wywodzi się z języka pruskiego (wyginął w XVII wieku, ale do dziś wiele miejscowości na Mazurach nosi nazwy wywodzące się z pruskiego, w okręgu Kaliningradu Rosjanie wymyślili własne, sowieckie nazwy).

– Wiera ma wówczas dziewięć lat. Niemcy... Od czasu, gdy ze swoją rodziną parę lat wcześniej przybyła do miasta, trzymała do nich dystans. Nigdy niemieckie dziecko nie odważyło się do nich, sowieckich dzieci, podejść. Nigdy nie grały ze sobą w piłkę, choć z ciekawością taksowały się nawzajem wzrokiem. Wiera nie wie, dokąd teraz muszą się przeprowadzić. Wie tylko, że są wypędzani ze zbombardowanego Królewca, który w międzyczasie zmienił nazwę na Kaliningrad i nie należy już do Niemiec, tylko do Związku Sowieckiego, jej ojczyzny. I mimo to, dziewczynka czuje, że Kaliningrad jest inny niż Związek Sowiecki, który do tej pory znała. Kamienne domy, zielone drzewa owocowe, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. Taki blichtr wśród zniszczenia.

(fragment reportażu „Z powrotem do Königsbergu” drukowanego w „Przeglądzie Bałtyckim”)

Do dzisiaj Kaliningrad jest inny od reszty Rosji, choć marzenia o tym, że kiedyś stanie się „czwartą republiką bałtycką”, należy włożyć między bajki.

A propos. Dwa lata temu ukazała się w Polsce książka dziennikarki Pauliny Siegień, największej polskiej znawczyni miasta nad Pregołą: „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu”. Paulina Siegień, z wykształcenia etnografka i rusycystka, zaprasza w podróż po mieście współczesnym, od którego zaczęła się zresztą jej fascynacja Rosją. Symbolem tej współczesności, choć jednocześnie już także historii, jest Dom Sowietów, którego zdjęcie znajduje się na okładce książki. Właśnie rozpoczęła się jego rozbiórka. Marzyciele wciąż sądzą, że wróci tam zburzony w wyniku rozkazu Chruszczowa zamek krzyżacki, ale przecież byłoby to zupełnie nielogiczne.

Miasto na K. (gdyby nie śmierć Michaiła Kalinina w 1946 roku, pewnie zostałoby nazwane Bałtyjskiem)

powstało od podstaw jako miasto ludzi wykorzenionych, ale którzy swoich korzeni szukają.

Ukazuje to Paulina Siegień w swojej książce, nawiązując do przeszłości: pojawia się opowieść o Hannie Arendt, która w Königsbergu spędziła dzieciństwo. Kaliningrad to odbudowana kilka lat temu wielka synagoga, oczywiście katedra, gdzie pochowany został Immanuel Kant, najsłynniejszy obywatel Królewca, którego „podobno cenił” Włodzimierz Lenin, dlatego katedra ocalała, najstarszy w Rosji ogród zoologiczny,  najstarszy rosyjski stadion piłkarski, najstarsza w Rosji sieć tramwajowa i tak dalej (historia niemiecka została tutaj zaadaptowana do historii rosyjskiej). Po 1990 roku wydawało się, że Rosjanie potraktowali ten region jako „swój”, nie bojąc się takich nazw jak Rauschen, Tilsit czy Cranz (nie przywrócono ich oficjalnie, ale wciąż są w użyciu jako „wabik” na turystów z Niemiec, ale także próba poszukiwania tożsamości przez przybyłych na te tereny po 1945 roku). Co jednak będzie po tym, jak wybuchła wojna na Ukrainie?

Paulina Siegień o tym nie mówi, książka została wydana dwa lata temu.

Jedno jest pewne masowe podróże Polaków do Kaliningradu (pardon, Królewca) się skończyły i nie wiadomo, kiedy powrócą.

Kilka lat temu mieliśmy boom, gdy działał jeszcze „mały ruch graniczny” (notabene takiej opcji przewidzianej przez Unię Europejską nigdy nie wprowadzili dla swoich obywateli Litwini, tam przekraczanie granicy wiązało się z większymi utrudnieniami). Dzięki „małemu ruchowi granicznemu” Rosjanie z Kaliningradu poznali dobrze „północną Polskę”. Tylko, czy to pozostawiło ślad w ich mentalności?

Dziś mamy znowu Królewiec i pewnie ożywi się zainteresowanie jego historią. To miejsce, gdzie kształcili się polscy pastorzy luterańscy, gdzie działał kościół, w którym nabożeństwa odbywały się po polsku, gdzie wydano druga w historii polską gazetę „Poczta Królewiecka”. Aż do II wojny światowej działały tutaj konsulaty polski i litewski, a polska mniejszość narodowa współpracowała z litewską, nawet wtedy gdy oba państwa się pokłóciły. W prasie łotewskiej zachowała się wiadomość, że w 1935 roku konsul Litwy w Królewcu złożył polskiemu konsulowi kondolencji z okazji śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego.

No tak, do Królewca raczej nie pojedziemy, ale możemy trafić w to lato na Mazury.

Śladami zamków krzyżackich, Kanału Ostródzko-Elbląskiego, wspaniałych jezior mazurskich, które upodobali sobie kolejni prezesi Związku Polaków na Łotwie Ryszard Stankiewicz i Pēteris Dzalbe. Dla działaczy na rzecz Liwów i Łatgalczyków interesujący mogą być tacy ludzie jak Edward Cyfus i Łukasz Ruch, drukujący w prasie swe gawędy w gwarze warmińskiej, aktywista mazurski pochodzący z Działdowa Piotr Szatkowski (tłumacz „Małego Księcia” na język pruski, popularyzator gwary mazurskiej w Internecie). Wreszcie, jeśli ktoś lubi turystykę religijną, czekają Gietrzwałd (jedyne uznawane przez kościół katolicki objawienie maryjne w Polsce) i Święta Lipka. A także gościnne progi parafii luterańskiej w Mikołajkach, która prowadzi swój pensjonat.

Zitojta na Mazurach!

A za kilka lat, do zobaczenia w Królewcu...

Заметили ошибку? Сообщите нам о ней!

Пожалуйста, выделите в тексте соответствующий фрагмент и нажмите Ctrl+Enter.

Пожалуйста, выделите в тексте соответствующий фрагмент и нажмите Сообщить об ошибке.

По теме

Еще видео

Еще

Самое важное