Polacy na Litwie i Łotwie. Bracia, którzy się nie znają?

W połowie kwietnia wraz z sekretarzem Związku Polaków na Łotwie, Krystyną Kunicką, odwiedziliśmy oddział jezioroski bratniej organizacji polonijnej – Związku Polaków na Litwie, mieszczący się w Turmoncie, na samym pograniczu litewsko-łotewskim. Przed 1939 rokiem działała tutaj ostatnia stacja Polskiej Kolei Państwowej przed granicą z Łotwą.

● Tulkojums latviski pieejams šeit.
● Русский перевод доступен здесь.

Dziś z Wilna cztery razy dojeżdża pociąg, niestety bez przedłużenia do sąsiedniego Dyneburga, co było jeszcze normą w czasie przedpandemicznym. Na wskrzeszenie połączenia kolejowego Wilno-Dyneburg liczą także niektórzy politycy łotewscy. 

Dworzec w Turmoncie. ●  Железнодорожная станция в Турмантасе.
Dworzec w Turmoncie. ● Железнодорожная станция в Турмантасе.

Czy po ewentualnym przedłużeniu linii Kolei Litewskich pojawi się chęć u Polaków Dyneburga i Turmontu, by bliżej ze sobą współpracować?

– Związek Polaków na Litwie (ZPL), jak też Związek Polaków na Łotwie (ZPŁ) są członkami Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, polonijnej platformy kontynentalnej, gdzie liderzy organizacji krajowych prowadzą wymianę zdań i mogą nakreślić zarys strategicznej współpracy pomiędzy stowarzyszeniami krajowymi – mówi w rozmowie z rus.lsm.lv Edward Trusewicz, radny Wilna, działacz polskiej społeczności na Wileńszczyźnie, wiceprzewodniczący Związku Polaków na Litwie.

Związek Polaków na Łotwie, jak też ZPL mają zbieżne cele działalności, funkcjonujemy w podobnych warunkach. Ba, dwa oddziały Związku Polaków na Litwie –wisagiński i jezioroski, z siedzibą w Turmoncie – działają nieopodal Inflant Polskich, a więc

bliskość geograficzna sugeruje naturalną konieczność współpracy

– dodaje Trusewicz, sam od 2022 roku będący prezesem Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych (EUWP), do której należą polskie organizacje z Wilna i Dyneburga.

Mamy aż siedem kół, które łącznie liczą parędziesiąt członków – wylicza Teresa Narkiewicz, która w Turmoncie mieszka od 2004 roku, zaś od dziesięciu lat pełni funkcję prezeski Związku Polaków w Jeziorosach. Oddział tej organizacji ma jednak siedzibę w Turmoncie, bo tutaj jest najwięcej Polaków, działa także kościół katolicki z polską mszą świętą (podobnie siedziba oddziału szyrwinckiego, w którym jest stosunkowo mało Polaków, ma siedzibę w bardziej polskich Jawniunach).

Kiedyś w Turmoncie, tuż po 1945 roku, była nawet polska szkoła, ale zastąpiono ją szkołą rosyjską, a później litewską

– macha ręką Narkiewicz, z którą pierwszy kontakt nawiązałem w czasie pandemii. Interesowało mnie, czy w miasteczku zachował się nagrobek Jarosława Wilpiszewskiego, polskiego posła na Sejm przedwojennej Łotwy, prezesa Związku Polaków na Łotwie w latach 1923-1931. Wilpiszewski, o czym niestety nie przeczytamy na stronie Sejmu Łotwy, zmarł tutaj w 1945 roku, jego nagrobka do tej pory nie udało się odnaleźć, choć zachowało się wiele zabytkowych grobów z polskimi inskrypcjami (obecnie więcej pochówków prowadzonych jest w językach litewskim i rosyjskim).

Nagrobki na lokalnym cmentarzu: starsze z napisami po polsku, młodsze po litewsku. ● Надгробия на кл...
Nagrobki na lokalnym cmentarzu: starsze z napisami po polsku, młodsze po litewsku. ● Надгробия на кладбище: более старые — на польском, более новые — на литовском.

Z panią Teresą i Krystyną Kunicką, dyneburżanką, sekretarzem Związku Polaków na Łotwie, którego siedziba znajduje się właśnie w Daugavpils, przy ulicy Warszawskiej, jedziemy w połowie kwietnia do Turmontu, przez Jeziorosy. Pani Teresa pokazuje nam swój dom, w którym przyjmuje smacznym obiadem, zabiera na polskie cmentarze w okolicy, razem z nią odwiedzamy także zamkniętą już szkołę litewską (w trakcie pandemii, ze względu na małą liczbę dzieci, to problem wielu samorządów litewskich).

Cmentarz w Turmoncie. Teresa Narkiewicz z Krystyną Kunicką przed nagrobkiem Polaków zabitych w Turmo...
Cmentarz w Turmoncie. Teresa Narkiewicz z Krystyną Kunicką przed nagrobkiem Polaków zabitych w Turmoncie w 1941 roku. ● Кладбище в Турмантасе. Тереза Наркевич и Кристина Куницка у могилы поляков, убитых в Турмонте в 1941 году.

W siedzibie dawnej szkoły litewskiej spotykają się Polacy, którzy w Turmoncie mają swój mały zespół śpiewaczy „Srebrne pasemko” (w Dyneburgu działa z kolei „Kukułeczka”). Śpiewają tutaj nie tylko polskie piosenki, ale także litewskie, białoruskie, rosyjskie, żydowskie i ukraińskie. W zespole panuje pełna inkluzywność. Członkinią zespołu i Związku Polaków w Turmoncie jest pani Wiera, staroobrzędowczyni (warto wspomnieć, że w miasteczku znajduje się urocza molenna, położona kilka kroków od kościoła katolickiego), Rosjanka. Przede mną wykonuje pieśń żydowską טום־באַלאַלײַקע — „Czum Bałałajka”, później przychodzi czas na ukraińską „Kałynę”, a także pieśni rosyjskie, białoruskie i litewskie.

Staroobrzędowczyni Wiera Pupiel, Rosjanka, członkini Związku Polaków w Turmoncie. ● Вера Пупель, рус...
Staroobrzędowczyni Wiera Pupiel, Rosjanka, członkini Związku Polaków w Turmoncie. ● Вера Пупель, русская старообрядка и член Союза поляков в Турмантасе.

Tereny Turmontu, który przed II wojną światową należał do gminy Smołwy powiatu brasławskiego, zawsze były wielokulturowe. Polacy mieszali się tutaj z Białorusinami, Rosjanami, Żydami.

Zaraz za miedzą była granica z Litwą (Jeziorosy, wtedy stolica powiatu, dziś rejonu, do 1939 roku były już po stronie litewskiej), po drugiej stronie granicy witała stacja Zemgale, dziś przerobiona na kościół, nad czym ubolewa w rozmowie ze mną Polka z Dyneburga, Wanda Baulina. – Dokonano tego z naruszeniem zasad konserwatorskich – narzeka i dzieli się historią rodzinną: jej rodzina jeszcze po wojnie jeździła z Dyneburga do Turmontu koleją, by później pieszo przejść do swojego dawnego majątku na Łotwie.

Turmont, choć często zapomniany „u wielkich macherów” w Wilnie, o czym bez ogródek mówi prezeska Teresa Narkiewicz, czasem pamiętany jest w dalekiej Polsce. Niedawno w oddziale ZPL gościła delegacja organizacji „Odra-Niemen”, z paczkami pełnymi pomocy i dobrym słowem przywiezionym z Warszawy. „Odra-Niemen” pomaga także Polakom na Łotwie, niedawno odbyli choćby podróż do Kłajpedy i Lipawy, odwiedzając organizację „Wanda”, którą kieruje lipawianka Rita Rozentāle.

Niewiele o sobie wiemy, prawie w ogóle nie odwiedzam Dyneburga, nie tylko dlatego, że ani mąż, ani ja nie jeździmy już samochodem. Po prostu nie było nigdy takiej potrzeby

– mówi mi Teresa Narkiewicz, jednak już zastanawia się, czy nie warto by zaprosić dyneburżan na sierpniowy festyn organizowany przez Związek Polaków.

Kościół katolicki w Turmoncie. ● Католический костел в Турмантасе.
Kościół katolicki w Turmoncie. ● Католический костел в Турмантасе.

Do Turmontu jeździłam jako młoda dziewczyna, gdzie przesiadałam się na pociąg – dodaje Krystyna Kunicka – jednak nigdy nie odwiedziłam lokalnych Polaków – przyznaje. Teraz jednak sekretarz Związku Polaków na Łotwie jest pewna: trzeba będzie nawiązać współpracę, być może nie tylko z oddziałem w Turmoncie, ale także w Wisagini, leżącej 18 kilometrów dalej, znanej wcześniej z funkcjonującej tutaj niegdyś elektrowni atomowej.

W Wisagini mieszkają jednak także Polacy, którzy na wspólnej polsko-rosyjskiej liście wywalczyli w 2023 roku mandaty w radzie miejskiej. Zasiadają w niej zresztą od wielu kadencji.

Polakom z rejonu jezioroskiego nie udało się jeszcze dostać do rady rejonowej. Ale, jak podkreśla pani Teresa, „głównym zadaniem oddziału Związku Polaków w Turmoncie jest praca kulturalna, a nie polityczna”.

O tym, że warto bliżej współpracować, przekonany jest  Pēteris Dzalbe, radny Dyneburga, dyrektor wykonawczy rejonu górnodźwińskiego, prezes ogólnokrajowego Związku Polaków na Łotwie, który wraz z Krystyną Kunicką planuje swą obecność w Wilnie na paradzie polskości w dniu 4 maja, tuż po polskich uroczystościach w Dyneburgu. Wtedy organizuje się co roku, w dniu konstytucji 3 maja, przemarsz Polaków ulicą Warszawską. Jest to wyjątkowo „polski adres” w sercu Dyneburga, nieopodal „góry kościołów”. Znajduje się tutaj Centrum Kultury Polskiej w Daugavpils, kierowane przez Żannę Stankiewicz, a także gimnazjum polskie im. Józefa Piłsudskiego, na czele którego stoi Halina Smułko, także pochodząca zza „turmonckiej granicy” (z terenów, które obecnie należą do Białorusi).

Z kolei w Wilnie od katedry wileńskiej do Ostrej Bramy, jak co roku, przejdą działacze oddziałów Związku Polaków na Litwie, w tym Polki i Polacy z Turmontu. – Być może z Dyneburga przyjedzie trochę więcej osób – zastanawia się Krystyna Kunicka, która wraz z prezesem ZPŁ Pēterisem Dzalbem odwiedziła Wilno także w zeszłym roku.

W maju 2023 roku pytałem nowego prezesa (w kwietniu 2023 roku zastąpił na tym stanowisku Ryszarda Stankiewicza, innego dyneburżanina), jak spodobało mu się Wilno, odpowiedział: niejednokrotnie odwiedzałem to miasto, lecz w Paradzie Polskości brałem udział po raz pierwszy. Zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.

Mamy w Dyneburgu Święto Ulicy Warszawskiej, lecz to wydarzenie w stolicy Litwy ma całkiem inny zasięg, inną skalę. Polacy przyjeżdżają z całego kraju,

aby wspólnie przemaszerować ulicami starówki, wspólnie modlą się w Ostrej Bramie. Wspaniałym akcentem, oczywiście, był koncert zespołu „Mazowsze”. Polacy na Litwie są bardzo otwarci i życzliwi. W przyszłym roku Polacy z Łotwy na pewno dołączą do Parady Polskości w większym składzie – mówił wiosną 2023 roku w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Dzalbe.

* * *

Polacy z Litwy i Łotwy powinni się ewidentnie lepiej poznać. To kraje sąsiedzkie, gdzie losy naszych rodaków w XX wieku były podobne, choć oczywiście nie odentyczne. O ile w międzywojniu w obu krajach działała aktywna mniejszość polska, to po 1945 roku sytuacja była odrębna. Na Litwie funkcjonowały polskie szkoły, wychodził „Czerwony Sztandar”, można się było kształcić na polonistyce. Na Łotwie zaś ostatnie polskie szkoły zamknięto w 1949 roku, polskich organizacji nie było zaś do 1978 roku, gdy w Rydze powstał „Polonez”. O ile na Litwie Polacy zachowali w większości język polski, to na Łotwie stało się zupełnie inaczej.

W okresie ZSRR Polacy z Rygi zazdrościli rodakom z Wilna.

Prenumerowali „Czerwony Sztandar”, wyczekiwali występów polskiego teatru z Litwy na deskach w stolicy Łotewskiej SRR. Do Wilna jeździła swego czasu Ita Kozakiewicz, którą dobrze zapamiętał działacz polski z Litwy Romuald Mieczkowski, od 1989 roku wydawca kwartalnika „Znad Wilii”. Jeździli także inni Polacy, wspomina o tym w rozmowie ze mną Halina Drozdowska z ryskiego oddziału Związku Polaków, podobnie jak Danuta Szawdyn czy Beata Surgoft.

Dziś coraz bardziej powraca pomysł, by Polacy z obu krajów poznali się wzajemnie (dodajmy, że w grudniu ruszył pociąg relacji Wilno-Ryga, co może przyczynić się do większej integracji), sprzyja temu choćby Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego, która do kręcenia filmu o pułkowniku Aleksandrze Myszkowskim (rezydującym w Rydze, ważnym dla kontekstu stosunków polsko-łotewskich) zaangażowała Polaków z Litwy.

Także działacze Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych mają dobre wieści: zarząd EUWP na posiedzeniu pod koniec kwietnia ma przyjąć apel do organizacji członkowskich, by w roku 2025 zrealizowali co najmniej jedno przedsięwzięcie we współpracy z organizacją polonijną z sąsiedniego kraju.

Turmont czeka na wycieczki z Dyneburga?

Заметили ошибку? Сообщите нам о ней!

Пожалуйста, выделите в тексте соответствующий фрагмент и нажмите Ctrl+Enter.

Пожалуйста, выделите в тексте соответствующий фрагмент и нажмите Сообщить об ошибке.

По теме

Еще видео

Еще

Самое важное