Maj – miesiąc przewrotów. Piłsudskiego w Polsce, Ulmanisa na Łotwie

Kilka dni temu wszedłem sobie na stronę Polskiego Stronnictwa Ludowego, odpowiednika Łotewskiego Związku Rolników, które działa w opozycji wobec obecnych władz w Warszawie. Na stronie „kartka z kalendarza”: „12 maja 1926 r. Józef Piłsudski na czele wiernych sobie oddziałów wojskowych podjął marsz na Warszawę. Tak rozpoczęły się dramatyczne wydarzenia, które przeszły do historii jako „zamach majowy”.

  • Tulkojums latviski pieejams šeit.
    Русский перевод можно прочитать здесь.

W Warszawie doszło do bratobójczych walk ulicznych, w których zginęło 379 osób, wśród nich 164 cywilów. Ludowcy prezydent Stanisław Wojciechowski i premier Wincenty Witos nie chcąc dopuścić do jeszcze większych walk bratobójczych ustąpili, a obowiązki głowy państwa przejął marszałek Sejmu Maciej Rataj. Przewrót majowy zniszczył Konstytucję z 1921 r., najbardziej demokratyczną ustawę zasadniczą w ówczesnej Europie. Ludowcy złożyli kwiaty przed pomnikiem Wincentego Witosa wspominając tamte wydarzenia”.

Józef Piłsudski, dzięki działalności którego Polska odzyskała w 1918 roku niepodległość, jest na Łotwie coraz bardziej znany, nie tylko jako wyzwoliciel Łatgalii zimą 1920 roku, patron polskiej szkołý w Dyneburgu, czy postać z pomnika czterech dowódców ofensywy dyneburskiej, niedawno zresztą zniszczonego przez „nieznanych sprawców”. Chyba nie postrzega się go jako dyktatora, choć w czasach sowieckich ta postać była (podobnie jak Ulmanis) oszpecana jako „faszystowski polityk”, do tego stopnia, że wielu rosyjskojęzycznych mieszkańców Dyneburga krzywo patrzyło w 1991 roku na nazwę polskiej szkoły. Z kolei nazwisko Kārlisa Ulmanisa, pierwszego premiera i późniejszego dyktatora międzywojennej Łotwy, raczej nie budzi w Polsce emocji, pamięta o nim o wiele mniej ludzi niż o Antansasie Smetonie, przywódcy międzywojennej Litwy, który prowadził politykę wymierzoną w polską mniejszość w Kownie. Pojawiają się oczywiście oskarżenia pod adresem „wodza Łotwy” o prześladowania Polaków-obywateli Łotwy w okresie międzywojennym, jednak w gruncie rzeczy jest to postać nieznana, nie będąca w stanie nikogo „porwać” (polscy turyści zwracają czasem uwagę na pomnik Ulmanisa w centrum Rygi).  Może jedynie w latach dziewięćdziesiątych ciekawostką dla Polaków był fakt, że prezydentem wolnej Łotwy został Guntis Ulmanis, członek rodziny Kārlisa (z rodziny Piłsuskiego nikt nie wszedł w „nowych czasach” do polityki).

Mimo różnego temperamentu, wykształcenia, środowiska społecznego, z którego się wywodzili, to dwie podobne postaci. Z tą różnicą, że o ile Ulmanis reprezentował Łotewski Związek Chłopski, prawicowe skrzydło łotewskiej polityki, to Piłsudski był (jak sam o sobie mawiał) „socjalistą, który wysiadł na przystanku niepodległość” (w poprzednim felietonie pisaliśmy o jego kontaktach z łotewską lewicą w okresie Rosji carskiej). W gruncie rzeczy charakter polskiej dyktatury wprowadzonej w maju 1926 roku był centrowy – największym wrogiem dla Piłsudskiego pozostawała narodowa demokracja, na czele której stał Roman Dmowski, „bohater z Wersalu”, który wywalczył Polakom dobrą granicę zachodnią (jego partia cieszyła się wsparciem głównie w centralnej i zachodniej części Polski). Po krótkim okresie akceptacji zamachu stanu z 12 maja 1926 roku (wymierzonego w prawicę, nie w lewicę, jak na Łotwie) w opozycji do Piłsudskiego znaleźli się także przedstawiciele polskich ugrupowań lewicowych i centrowych: Polska Partia Socjalistyczna, ale także ruch ludowy i Narodowa Partia Robotnicza, które w 1930 roku utworzyły blok wyborczy „Centrolew” (na zdjęciu okładkowym z poprzedniego felietonu pokazywaliśmy wiec tego bloku, z udziałem sędziwego socjalisty pochodzącego z Łatgalii Bolesława Limanowskiego).

Wynik „centrolewu” w 1930 roku nie był imponujący, uzyskał wtedy 17,3% mandatów w Sejmie (partia Piłsudskiego 46,7%, narodowcy Dmowskiego 12,7%). To zresztą ważna różnica między Polską i Łotwą – o ile Ulmanis rozpędził parlament i rozwiązał wszystkie partie polityczne, to w Polsce opozycja działała legalnie aż do 1939 roku, do połowy lat trzydziestych była reprezentowana w Sejmie i Senacie, później walczyła o obecność w samorządzie (są przykłady miast, takich jak Łódź czy Grodno, gdzie większość w radzie miejskiej należała do polskiej i żydowskiej lewicy, opozycyjnej wobec „sanacji” – tak nazwano dyktaturę Piłsudskiego, z łacińskiego słowa „sanatio” - „uzdrowienie”).

Na Łotwie Satversme było zawieszone, zaś w Polsce konstytucja marcowa z 1921 roku obowiązywała z pewnymi modyfikacjami dalej, dopóki nie zastąpiono ją (autorytarną) konstytucją kwietniową,

przyjętą na miesiąc przez śmiercią marszałka.

Dyktatura polska, choć nastąpiła osiem lat wcześniej, była o wiele bardziej łagodna niż ta nad Dźwiną. Oczywiście prasa opozycyjna została poddana ostrej cenzurze, przeciwnikom politycznym urządzano procesy (najsłynniejszy z nim to „proces brzeski”, prowadzony w Brześciu nad Bugiem, znanym Łotyszom ze słynnego pokoju państw centralnych z Rosją Sowiecką), wsadzano ich do więzień, utworzono nawet obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej na Polesiu (wykorzystywany później w propagandzie sowieckiej), jednak aż do 1939 r. działały organizacje społeczne, związki wyznaniowe, ukazywała się prasa, w roku wybuchu wojny polsko-niemieckiej powstała nawet mała partia centrowa, która skupiała polskich intelektualistów, będąca w opozycji do „sanacji” (Stronnictwo Demokratyczne). To ugrupowanie odegra swoją rolę w powojennej historii Polski.

Zamach stanu Karlisa Ulmanisa. Łotewscy żołnierze z karabinem maszynowym Vickers na ulicy Rygi. 15.0...
Zamach stanu Karlisa Ulmanisa. Łotewscy żołnierze z karabinem maszynowym Vickers na ulicy Rygi. 15.05.1934
● Путч Карлиса Улманиса. Латвийские солдаты с ручным пулеметом Vickers в Риге.

Robotnik, 19.05.1934.
Robotnik, 19.05.1934.

Jeśli chodzi o ocenę Łotwy, to przedwojenna prasa w Polsce reagowała różnie. Dyktator Ulmanis i jego Związek Chłopski budzili w Polsce o wiele więcej sympatii niż Łotewska Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza, którą oskarżano w Warszawie o „antypolskość” i „prosowieckość” . Dojście do władzy Ulmanisa jednoznacznie potępiła Polska Partia Socjalistyczna. W „Robotniku” znajdziemy sporo informacji na temat uwięzienia łotewskich socjalistów (w tym znanego w Warszawie Bruno Kalniņša) przez nowy reżim. Prasa PPS solidaryzowała się z represjonowanymi towarzyszami z Rygi. W ramach protestu przeciwko gwałceniu swobód obywatelskich na Łotwie red. Adam Obarski z PPS zrezygnował z zasiadania w Komitecie Porozumienia Prasowego Polsko-Łotewskiego. Niechętnie do puczu Ulmanisa podeszło także środowisko narodowe w Polsce. W „Dzienniku Wileńskim” z 20 czerwca 1934  roku, w tekście „O szkolnictwo polskie na Łotwie” wyrażano obawę, że wraz z dyktaturą ostatecznie zostaną zlikwidowane polskie szkoły, a Polacy będą musieli się uczyć po łotewsku.

Jak pisał w 1997 roku badacz relacji polsko-łotewskich i mniejszości polskiej na Łotwie prof. Ēriks Jēkabsons „już latem 1934 zlikwidowano mniejszościowe zarządy oświaty w Ministerstwie Oświaty, zamieniając ich jedynie stanowiskami referentów do spraw mniejszościowych. Referentem do spraw oświaty polskiej mianowano nauczyciela oraz aktywnego uczestnika ruchu harcerstwa polskiego z Lipawy Romana Ciesiulewicza”. Wcześniej, w latach 1922-1934, oświatą polską zarządzał w Ministerstwie Oświaty Antoni Talat-Kiełpsz, były dyrektor polskiego gimnazjum w Rzeżycy, którego kierownictwo później przejęła jego żona Olga Talat-Kiełpsz.

Ulmanisowskie ograniczenia dla Polaków poszły dalej:

zamknięto polską szkołę rzemieślniczą w Daugavpils. Natomiast w roku 1935 w tym mieście połączono gimnazja polskie, rosyjskie i białoruskie, tworząc drugie mieszane gimnazjum polskie i nie przyjmując do niego nowych uczniów (…). Z kolei polskie miejskie gimnazjum w Rydze w roku 1935 przekształcono w gimnazjum państwowe z poetą łotewskim Antons Bārdą (1891-1981) jako dyrektorem (od 1925 roku pracował w gimnazjum jako nauczyciel języka łotewskiego). Zmniejszyła się również liczba polskich szkół podstawowych”, wspomina  Jēkabsons.

Mimo wszystkich ograniczeń (dodajmy, że w 1934 roku zniknęli z Sejmu polscy posłowie: Jan Wierzbicki i Władysław Łapiński, a parlament nie zebrał się aż do 1940 roku; likwidacji uległa oczywiście także „Sekcja Polska LSDSP”, o której pisaliśmy dwa tygodnie temu) sytuacja Polaków w Łotwie była i tak o wiele lepsza niż ta, która nastąpi wraz z okupacją sowiecką. Aż do 1940 roku ukazywał się tygodnik „Nasze Życie”, działał Teatr Polski w Rydze, domy polskie, w 1939 roku wskrzeszono Związek Polaków w Łotwie, na czele którego stanął Włodzmierz Ihnatowicz, absolwent warszawskiej uczelni.

Ograniczono oczywiście szkolnictwo mniejszości narodowych, ale sieć polskich szkół na Łotwie, zwłaszcza w Łatgalii, utrzymała się.

Polityka Ulmanisa wobec mniejszości narodowych była i tak o wiele bardziej liberalna niż ta prowadzona w Polsce, choć Polacy nie lubią o tym pamiętać.

Mimo dystansu czy niechęci wobec reżimu, który doszedł do władzy w 1934 roku, wśród lokalnych Polaków zachowały się ciekawe wspomnienia: profesor Józef Byczkowski, historyk ze Śląska, urodzony w Dyneburgu, jeszcze w 2015 roku wspominał w rozmowie ze mną, jakim wielkim wydarzeniem było dla niego spotkanie z Ulmanisem w Dyneburgu. „Pamiętam, że przyjechali do nas Ulmanis i minister obrony generał Jānis Balodis. To było chyba na ulicy Viestursa. Wtedy mama mówi do mnie: „choć szybko, zobaczysz naszego prezydenta”. I rzeczywiście pobiegliśmy, stanęliśmy na ulicy, tam już było dużo ludzi. W końcu przejechał kabriolet, w którym siedziało dwóch siwych panów, oni machali do ludzi. Łotyszom się to bardzo podobało, Rosjanom – nie. Rosjanie nie lubili Ulmanisa”. Niestety Polacy w Warszawie nie mogli „zaliczyć” takiego widoku. Dyktator Łotwy nigdy nie przyjechał z wizytą do Polski, choć wiele razy przebywał tu jego minister propagandy Alfreds Bērziņš.

***

Na Łotwie wydarzenia z maja 1934 roku budzą umiarkowane emocje. Oczywiście uwagę mediów przykuwa rajd narodowców upamiętniający Święto Odrodzenia Łotwy 15 maja, zaś  dziennikarze pytają, czy czczenie takich rocznic nie jest niebezpieczne dla demokracji. W zeszlym roku niektórzy z rozbawieniem zauważyli reklamę wyborczą Związku Zielonych i Rolników, na której solidarnie agitują za tą listą Rainis i Ulmanis, przed wojną przeciwnicy polityczni (ich spór był porównywalny do tego, który toczyli Piłsudski i Dmowski). Mało zauważona ciekawostka w sytuacji, gdy sztandar lewicy przejęli „Progresywni”: działacze Łotewskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej wrócili do Sejmu, wywalczyli ze wspólnej listy dwa miejsca w Sejmie.

Święto Pracy na Łotwie. Prezydent Karlis Ulmanis witany na uroczystościach. 1937. r.● День Труда в Л...
Święto Pracy na Łotwie. Prezydent Karlis Ulmanis witany na uroczystościach. 1937. r.
● День Труда в Латвии. Президент Карлис Улманис прибыл на торжества. 1937 г.

A 12 maja w Polsce? Paradoksalnie rocznica nie tylko „zamachu majowego”, ale także śmierci Piłsudskiego w 1935 roku.

Ta data także nie budzi dziś wielkich emocji,

kraj jest pełen pomników, ulic i placów Piłsudskiego, Łotysze czczą Ulmanisa nieco dyskretniej,

ale tutaj w grę wchodzi także dyskusja o jego postawie z 1940 roku. Takiej debaty nie ma w Polsce – Piłsudski nie dożył wybuchu II wojny światowej.

Ostatnio tylko Polskie Stronnictwo Ludowe, wspomniane we wstępie, zaczęło się domagać publicznej rehabilitacji działaczy skazanych w „procesie brzeskim”. Problem trudny od strony prawnej. Tylko, że to także nikogo już nad Wisłą nie porywa.

Заметили ошибку? Сообщите нам о ней!

Пожалуйста, выделите в тексте соответствующий фрагмент и нажмите Ctrl+Enter.

Пожалуйста, выделите в тексте соответствующий фрагмент и нажмите Сообщить об ошибке.

По теме

Еще видео

Еще

Самое важное